Czy CSS może znowu sprawiać frajdę? tło

Czy CSS może znowu sprawiać frajdę?

Kiedy ostatnio, pracując jako frontend-developer, miałeś autentyczny fun? Czy nie jest tak, że im więcej kodujesz stron, tym bardziej generyczne się one stają – a radość z pracy maleje? Pokażę Ci mój sposób na to, jak cieszyć się kodowaniem i jednocześnie dostarczać wysokiej jakości rozwiązania.

Utility-first czy nie utility-first – oto jest pytanie

W sieci toczy się mała wojna między zwolennikami i przeciwnikami podejścia utility-first. Nie będę rozkładał na czynniki pierwsze argumentów obu stron. Skupię się na tym, co dla mnie najważniejsze – zaletach tego podejścia i powodach, dla których potrafi dawać czystą frajdę.

Czym jest utility-first?

To sposób pisania CSS, w którym zamiast tworzyć własne klasy korzystasz z gotowych klas funkcyjnych. Jak z klocków Lego – budujesz coś nowego z istniejących elementów.

Zamiast definiować własną klasę:

.btn-primary {
  background-color: oklch(43.8% 0.218 303.724);
  padding: 0.5rem 1rem;
  border-radius: 0.25rem;
}

Po prostu w kodzie HTML piszesz:

<button class="bg-purple-800 py-2 px-4 rounded-sm">

I gotowe.

Logo frameworka Tailwind CSS w formie trójwymiarowego napisu z cieniem na jasnym tle

Jak zacząć?

Istnieje kilka narzędzi wspierających utility-classes, ale najpopularniejsze (i najpotężniejsze) to Tailwind CSS.

Zalety Tailwind CSS

  • Szybkość budowania
    Buildy są błyskawiczne, a incremental builds praktycznie natychmiastowe. Oszczędzasz czas zwłaszcza w dużych projektach.
  • Obsługa nowoczesnego CSS
    @layer, @property, color-mix(), container queries – wiele nowości masz „out of the box”.
  • Konfiguracja CSS-first
    Dzięki dyrektywie @theme możesz konfigurować setup bezpośrednio w CSS, bez żonglowania kontekstami.
  • Rozbudowane warianty i utilities
    not-*, zaawansowane transformacje 3D, różne rodzaje gradientów i wiele więcej.

Wady Tailwind CSS

Nie ma róży bez kolców:

  • Czytelność i utrzymanie
    „Makaron w kodzie” to najczęstszy zarzut. Duża liczba klas w HTML-u może wyglądać nieczytelnie i utrudniać późniejsze zmiany.
  • Braki w utilities
    Nie wszystkie właściwości CSS mają gotowe odpowiedniki. Czasem trzeba dopisać własne.
  • Krzywa uczenia się
    To trochę inna filozofia. Trzeba czasu, by przestawić sposób myślenia – szczególnie, że CSS sam w sobie dynamicznie się rozwija.

Programista pracujący przy laptopie z kodem na ekranie

Gdzie w tym wszystkim frajda?

Magia Tailwind CSS polega na tym, że konfigurujesz wstępnie plik CSS, a później skupiasz się wyłącznie na HTML-u. Nie musisz już skakać między plikami – widzisz efekty od razu, bez głowienia się nad nazewnictwem klas. To naprawdę przyspiesza pracę i daje satysfakcję.

Z Tailwindem pracuję od około 3 lat. Zbudowałem w tym czasie zarówno małe strony, jak i większe projekty. Za każdym razem miałem poczucie lekkości i satysfakcji z szybkiego postępu. Co najważniejsze – nigdy nie dopadło mnie znużenie samym projektem (ech, kiedy wreszcie koniec…).

Co ważne – Tailwind nie zastępuje CSS. Bardziej zaawansowane style nadal piszesz samodzielnie. Wciąż będziesz sięgał do dokumentacji MDN czy oglądał tutoriale na YouTube. To dobrze – bo nie rdzewiejesz i rozwijasz się jako programista.

To co – przesiadać się od razu?

Niekoniecznie. Moim celem nie jest przekonywanie Cię, że utility-first to jedyne słuszne podejście. Chciałem pokazać alternatywę, która może odświeżyć workflow i dodać frajdy w codziennym kodowaniu.

Czasem warto zmienić perspektywę, wyjść z kolein i przetestować coś nowego. Zmiany rozwijają, poszerzają horyzonty i pozwalają czerpać więcej z pracy, która i tak zajmuje sporą część życia. A skoro można robić to z przyjemnością – czemu nie spróbować?

Komentarze (0)

zostaw komentarz

przesuń, aby odblokować

odblokowano